Nie ma tam wody ani prądu, przywita Was ciemna klatka schodowa prowizorycznie czymś oświetlona. Ale później… z wrażenia oniemiejecie. Tadż Mahal Toskanii, włoska Alhambra, a może Pałac Królewski z Marrakeszu w dolinie rzeki Arno? Coś jest w porównaniu tej ekstrawaganckiej rezydencji z tak niezwykłymi budowlami. Castello di Sammezzano, bo o nim mowa, stoi na szczycie wzgórza pośród olbrzymich sekwoi w okolicach niewielkiego Leccio zaledwie 38 km od Florencji.
Rezydencję zbudowaną w 1605 roku ze środków z hiszpańskiej szlachty Ximenes Aragonii, odziedziczył dwa wieki później Ferdinando Panciatichi Ximenes d’Aragona, który ponownie ją zaprojektował między 1853 a 1889. Te 36 lat przebudowy zmieniły obiekt nie do poznania, wprowadzono styl mauretański, który w XIX wieku zdobył w Europie rzeszę wielbicieli zafascynowanych Orientem. Po II wojnie światowej rezydencja była wykorzystywana jako luksusowy hotel, który zamknięto w 1990 roku i pomimo prowadzonych prac konserwatorskich w 1999 roku (nowy właściciel), została opuszczona i zamknięta dla publiczności.
Od tego czasu obiekt stał opuszczony i niszczał będąc na łasce i niełasce upływającego czasu oraz … wandali. W kwietniu 2012 roku została utworzona komisja FPXA 1813-2013 z myślą o promowaniu wiedzy na temat zamku i samego Ferdynanda Panciatichi. FPXA to skrót Ferdinand Panciatichi Ximenes d’Aragona. Nie każdemu będzie dane zobaczyć to miejsce. Komitet FPXA tylko kilka razy w roku udostępnia Castello szerokiej publiczności, zawsze po konsultacjach z właścicielami.
Nie można wykupić wcześniej biletów, ani przyjechać i czekać, aż ktoś nas wpuści. Jeśli naprawdę chcecie zobaczyć to miejsce najlepiej jest obserwować fanpage Komisji FPXA na Facebooku https://www.facebook.com/SammezzanoComitatoFpxa18132013, gdzie ogłaszają terminy i godziny otwarcia zamku. Zerkajcie także na stronę Komisji: Comitato Ferdinando Panciatichi. Gdyby ktoś załatwił wejściówkę i miał wolne miejsce – dajcie znać:-)